Czyli Czy wirtualna asystentka może iść na wolne?
Urlop Freelancera – czy to w ogóle istnieje?
W dzieciństwie kojarzył mi się z „wczasami pod gruszą” moich rodziców, gdy dostawali dofinansowanie do wakacji lub kolonii, na które jeździłyśmy z siostrą. Dzięki tym środkom, przeznaczonym na wypoczynek rodzinny, a otrzymywanym z zakładów pracy moich rodziców – mogliśmy sobie pozwolić na wyjazd na 3 tygodnie nad morze, w góry, a nawet na zagraniczne, 10-dniowe obozy językowe.
Sam Kodeks Pracy mówi, że jeśli pracujesz na etacie – przynajmniej jedna część urlopu wypoczynkowego powinna mieć przynajmniej 14 dni kalendarzowych. Dlaczego? Ponieważ tydzień to za mało, by wypocząć efektywnie.
No właśnie… Ale to dotyczy etatowców. Kodeks Pracy sobie, a co mają powiedzieć freelancerzy, przedsiębiorcy, którzy sami muszą zdecydować, czy w ogóle mogą sobie pozwolić na urlop? A co dopiero 2 tygodnie wolnego? Czy istnieje coś takiego jak „urlop freelancera”?
Czy w ogóle wirtualna asystentka potrzebuje urlopu?
Każdy z nas potrzebuje przerwy. Nie jesteśmy robotami. Zarówno przedsiębiorcy, dla których pracujemy potrzebują odpoczywać, jak i my. Nasza praca wiąże się z ogromną odpowiedzialnością. W końcu nasze działania niekiedy mogą realnie wpływać na to, czy firmy naszych klientów osiągają sukces, czy nie. To obciążające. A dodatkowo ciągła praca siedząca, z oczami utkwionymi w ekranie… Nie są to warunki, w których można funkcjonować non stop. Prędzej czy później – odbije się to na naszym zdrowiu.
Jestem freelancerką wymieniająca czas na pieniądze.
Jeszcze do niedawna urlop był dla mnie wyzwaniem i stresem. W swojej pracy na co dzień wymieniam swój czas na pieniądze. A więc wiem, że jak przerwę pracę nawet na parę dni – nastanie dziura w budżecie…
Nie jestem jedyna. Z dylematem, czy pozwolić sobie na kilka dni wolnego, czy nie – walczy wiele freelancerów, w tym wirtualnych asystentek, gorączkowo liczących swoje budżety oraz kalkulujących lojalność klientów…
Pominę tutaj brak zaufania do osób, z którymi na co dzień pracujemy. Niestety w tym aspekcie on bardzo wyraźnie się pojawia. Klient to też człowiek, ale to materiał na zupełnie inny wpis.
Znam te obawy… Sama je miałam rok temu.
Dziś jest inaczej. Właśnie wdrażam się w pierwszy tydzień pracy po trzytygodniowej przerwie i ogarniam dzieci przed rozpoczęciem roku szkolnego. I nie czuję straty – czuję ulgę, motywację do pracy. Czuję satysfakcję, że spędziłam czas z rodziną, byłam na wymarzonym koncercie. Jestem zregenerowana i zadowolona, że przez te trzy tygodnie powiedziałam sobie „dość”.
Taki stan rzeczy był dla mnie nie do pomyślenia jeszcze rok temu. Wtedy mój „urlop” trwał tydzień, a w jego trakcie pracowałam. Wyciągam wnioski. Nie odpoczęłam. Ciągle byłam w trybie „praca”. I to się odbijało nieustannie na mojej wydajności, a co gorsza, jakości mojej pracy po powrocie. Wyobraź sobie teraz, że ten „urlop” był rok temu – a więc ta wydajność, jakość przekładała się na moją pracę przez okrągły rok!
Co zrobiłam wtedy nie tak?
- Urlop był za krótki. Tydzień to za mało na wyjście z pracy – nawet specjaliści w dziedzinie psychologii mówią, że pierwszy tydzień urlopu jest de facto detoksem od pracy – a nie urlopem. Nasz mózg wciąż jest w trybie „praca”, oczyszcza się z emocji, stresu dnia codziennego. Stanowi przygotowanie do regeneracji.
- Ja tak naprawdę byłam wtedy nie na wakacjach, tylko na workation. Bo tydzień, w jakim nawet na 20% byłam w pracy to nie urlop! Nawet, jak robimy coś, co deklarujemy się kochać – to nadal jest praca.
- Kosztował mnie on ogrom stresu, czy klienci nie uciekną bez mojego wsparcia – po prostu poszukają go gdzieś indziej. Mimo, że obdarowywali mnie na co dzień ogromem zaufania, a ja ufałam im – nie potrafiłam się oprzeć wrażeniu, że są na mnie źli, że ich zostawiam…
- Liczyłam pieniądze – nawet tydzień przerwy wówczas stanowił dla mnie znaczącą dziurę w finansach.
A dziś jestem po 3 TYGODNIACH totalnego resetu i niczego nie żałuję. W końcu porządnie odpoczęłam. Jak mi się to udało, a także czy klienci uciekli? Chcesz wiedzieć, jak pracując na swoim zorganizowałam 3-tygodniowy urlop? Poznaj mój sekretny przepis na prawdziwy urlop freelancera!
1. Zaplanowanie określonego, dłuższego okresu na czas wolny.
Już na początku II kwartału 2022 r. wiedziałam, że zwalniam obroty w sierpniu, a nie ma mnie zupełnie przez 21 dni. To był czas, gdy zaczęłam szukać asystentek, które będą ze mną tworzyć zespół dla moich klientów.
2. Zabezpieczenie potrzeb klientów na czas urlopu.
Od początku wakacji rozpoczęłam maraton informacyjny i przygotowywanie klientów do mojego urlopu. Założyłam osobną skrzynkę mailową dla moich asystentek, a także przeszkoliłam je z bardziej zaawansowanych kwestii obsługi moich klientów – abym mogła się wylogować skutecznie i zapewnić poczucie bezpieczeństwa klientom. Jednocześnie maksymalną liczbę zadań na całe lato – starałyśmy się zamknąć do końca lipca, by jak najmniej zostawić na moją nieobecność.
Dzięki temu, że oddelegowałam opiekę nad klientami moim asystentkom – łatwiej było mi zaufać, że zostaną ze mną/ wrócimy do współpracy we wrześniu. Nie zostali sami. To była dla mnie największa ulga i najważniejsza inwestycja.
Dlatego nawet, jeśli nie delegujesz na co dzień, nie tworzysz zespołu – nawiązuj relacje biznesowe z innymi wirtualnymi asystentkami. By móc nawiązać współpracę z WA, której ufasz, a która pomoże Twoim klientom, gdy będziesz potrzebowała odpocząć. A to jest potrzebne zawsze! Nawet jeśli bardzo kochasz swoją pracę.
3. Dobrze zaplanowany tydzień detoksu.
To był jedyny tydzień, który starałam się zaplanować maksymalnie, co do minuty. Po pierwsze po to, by jak najczęściej zajmować głowę innymi sprawami, niż praca – i w praktyce nauczyć się o niej nie myśleć za wiele. Po drugie – był to tydzień testowy dla moich asystentek, którym w tym czasie mimo mojej nieobecności starałam się zapewnić wsparcie, gdy tego potrzebowały.
4. Odcięcie od Internetu i narzędzi pracy.
Jedyna rzecz, która mi się nie udała – to zostawienie komputera w domu. Ale przyznam, że wzięłam go dla poczucia bezpieczeństwa, że jest na oku, a nie po to, by do niego siadać. Były chwile, gdy chciałam go włączyć. Na szczęście tego nie zrobiłam ani razu.
Wyłączyłam powiadomienia w komunikatorach, włączyłam tryb nieobecności w Asanie. Uruchomiłam autoresponder na mailu, przekierowujący na adres, pod którym czuwały moje asystentki. Odinstalowałam 95% aplikacji służących mi na co dzień do pracy.
5. Odkładanie poduszki finansowej z przeznaczeniem na wyjazd.
I wreszcie kwestie finansowe – od maja odkładałam konkretną, przeliczoną sumę z mojej wypłaty, z przeznaczeniem na wyjazd. Miałam ją zawartą w moim planie finansowym, by mieć ją zagwarantowaną- na równi z ZUSem, VATem i innymi kosztami stałymi. To był dla mnie priorytet, by mieć te pieniądze ujęte w planie zarobków.
Dzięki temu nie przejmowałam się w sierpniu, z jakim wynikiem finansowym zamknę ten miesiąc. Miałam fundusz urlopowy, który był nieruchomy i pewny. Wiedziałam, że na każdy koszt będę miała zapewnioną określoną kwotę.
Te 5 punktów stanowiło fundamenty dla mojego „urlopu freelancera”
Każdy element odegrał w jego organizacji kluczową rolę. Najważniejsze było jednak pokonanie przekonania, że klient ucieknie. Czyli w praktyce – nawiązanie relacji biznesowej z moimi asystentkami, które mnie na ten czas zastąpią. To one dały mi największy komfort psychiczny. Ale najważniejsze – dzięki tym elementom uwierzyłam, że urlop freelancera istnieje! Da się go zorganizować i bez stresu przeżyć, wypocząć tak naprawdę, efektywnie.
Dlatego zachęcam Cię, jeśli masz podobne dylematy i obawy, co ja rok temu – rozejrzyj się. Poszukaj partnerki, nawet na okres 2-3 tygodni, która Cię zastąpi. Zainwestuj w naukę delegowania i zaufaj swoim klientom. I przeżyj urlop freelancera – który Ci się należy. I który w końcu pozwoli Ci odetchnąć od codzienności tak, jak powinien.
A Gdzie znajdziesz taką osobę?
M.in. w mojej Strefie Wirtualnej Asystentki, w której razem z innymi asystentkami rozwiniesz swoje kompetencje techniczne oraz biznesowe, a także nawiążesz trwałe relacje z innymi dziewczynami z branży, które dobrze poznasz dzięki kameralnej atmosferze pracy w programie grupowym. Zachęcam Cię do dołączenia do niej! W wersji z moim mentoringiem zrobisz to tylko do końca stycznia 2024! Sprawdź ofertę.
A jeśli jesteś Przedsiębiorcą i potrzebujesz e-wsparcia – zapraszam Cię do zapoznania się z moją Ofertą. 🙂