Dlaczego wirtualna asystentka rezygnuje z zawodu? Jakie powody najczęściej podają takie osoby?
W ostatnich 2 latach szczególnie widzimy trend, w którym coraz więcej osób decyduje się na pracę zdalną, freelancing, pracę samodzielną, na własnych zasadach. Siłą rzeczy nastąpił też wielki BOOM, jeśli chodzi o dostępność materiałów edukacyjnych na temat wirtualnej asysty (kursów, ebooków, podcastów, blogów). Coraz więcej osób jest zainteresowanych tym zawodem. I idzie za tym też rosnące zapotrzebowanie na takie usługi. Bowiem nie tylko ten zawód idzie w kierunku coraz szerszej działalności online. Widzę natomiast, że coraz więcej osób podejmuje decyzję o rozpoczęciu działań w sposób nieprzemyślany, przez co zwiększa się liczba sytuacji, kiedy wirtualna asystentka rezygnuje.
Mimo że obserwuję duże potrzeby przedsiębiorców, widzę też ogromny problem w odnalezieniu się w tym zawodzie początkującym asystentkom.
Kursy, ebooki czarują nas wizją tego, że ich przerobienie da nam sukces, co jest dla nas atrakcyjne. Żyjemy w czasach, gdy większość z nas lubi mieć wszystko „na już”, „na wczoraj”. Nie przewidujemy, że przeczytanie/przerobienie materiału edukacyjnego to dopiero pierwszy etap naszej ciężkiej pracy, w kierunku pozyskania pierwszego Klienta.
Będąc agentką nieruchomości w czasie wdrożenia słyszałam wielokrotnie „nie nastawiaj się, że jutro sprzedasz pierwsze mieszkanie, daj sobie 3 miesiące”. Przyznam Ci, że gdyby nie doświadczenia z tamtej branży, gdyby nie nauki wyciągnięte z tamtej pracy, prawdopodobnie dziś nie byłabym wirtualną asystentką, bo bym szybko się wypaliła przez niepowodzenia.
Jakich powodów rezygnacji z pracy jako wirtualna asystentka uniknęłam dzięki naukom z tamtego zawodowego doświadczenia?
POWÓD 1.
„Odpowiadam na zapytania o współpracę, pokazuję się w social mediach już od 2 tygodni, a nadal nie mam Klienta! To bez sensu.”
To jest realny problem, by zaakceptować, że zbudowanie zaufania do nas wymaga czasu i strategii, która klaruje się z czasem. Zawód ten nie jest zawodem znanym, który budzi zaufanie, jest to profesja stosunkowo nowa na rynku pracy. Przedsiębiorcy nie wierzą w to, że wirtualna asystentka to rozwiązanie ich problemów. Naszym zadaniem jest pokazać się jako ekspertki w tym, co robimy, aby uwierzyli w to, że możemy ich realnie odciążyć. To wymaga czasu, a przez to jest też głównym, najczęściej podawanym powodem, dlaczego wirtualna asystentka rezygnuje z tego zawodu i wraca na etat.
Jak możesz rozwiązać ten problem?
- Daj sobie bufor 2-3 miesięcy na pierwszego Klienta – nie jest to praca, w której Klient pojawia się na hurra, gdy ogłosisz wszem i wobec, że jesteś. Jak musisz zarabiać tu i teraz, to jeszcze nie jest moment na próby w wirtualnej asyście…
- Działaj strategicznie, odpowiadaj na oferty współpracy w sposób przemyślany, regularny i buduj swój wizerunek eksperta w ramach kompetencji, w których czujesz się najmocniejsza. Jeśli pokażesz się jako osoba kompetentna, przedsiębiorca szybciej Ci zaufa.
- Zgłoś się do doświadczonej asystentki z propozycją, że możesz jej pomóc. Będziesz mogła w ten sposób zacząć budować portfolio, nabierać praktycznych umiejętności, a także nawet pozyskać Klientów z polecenia. Przecież jeśli realnie odciążysz inną wirtualną asystentkę, będzie w Twojej pracy jakość – ona jako Twoja pierwsza klientka może Cię polecić dalej, prawda?
Powód 2.
„Chciałam pracować 4 godziny dziennie i zarabiać więcej, a jednak nadal zarabiam mało, a w pracy mam wrażenie, że jestem cały czas…”
Wycena, zwłaszcza gdy zaczynamy pracę tylko dla siebie, jest bardzo trudna. Wszystkie koszty spadają na nas i od nas zależy, ile będziemy zarabiać.
Nie mając doświadczenia logiczne wydaje się nam, by wycenić się niżej, niż przeciętnie. Coraz więcej wirtualnych asystentek udostępnia swoje cenniki, widzimy kwoty między 80-150 zł za godzinę i łapiemy się za głowę, że jak to tak dużo?! Dla osób, które pracują na etacie za 20 zł/h to dziwne, niekomfortowe, ale też kuszące.
Tylko, że ta kwota wynika z kilku czynników:
- utrzymujesz swój biznes samodzielnie, tak samo, jak życie. A utrzymanie biznesu to również koszty. Niemałe. Twój etat też kosztuje Twojego pracodawcę, ale Ty tych pieniędzy nie widzisz.
- Ta kwota wynika z administracyjnych, ale też technicznych, marketingowych i innych kompetencji. A te kompetencje kosztują: kursy, szkolenia, edukacja w tych obszarach nie jest tania. Wirtualna asystentka to zawód, w którym cały czas się rozwija i uczy.
- Poza tym musisz pamiętać, że pracując na swoim w pewnym sensie pracujesz 24/7. Nie tylko przed komputerem. Będziesz się łapać na tym, że obmyślasz teksty do postów, pomysły na kreacje graficzne, czy rozwiązania do wdrożenia na stronie Klientów, podczas mieszania zupy. To normalne! Tak samo, jak normalne jest to, że tego czasu swoich rozkmin nie wliczysz do czasu pracy, który zarejestrujesz w rejestratorze, np. Toggl. Ale nie oznacza to, że tej pracy nie wykonałaś.
Wg mnie w pracy wirtualnej asystentki nie ma sufitu cenowego, dopóki umiesz swoją wycenę uzasadnić. Dlatego nie umniejszaj sobie i swoim umiejętnościom tylko dlatego, że boisz się, czy tak wypada. Portal asystentkowo.pl wprowadził do swojej bazy asystentek zasadę, że minimalna wycena godziny to 40 zł.
Wiem, że są osoby, które są skłonne pracować za mniej. Tylko pytanie, na ile praca za stawki, które nie dają im żadnej motywacji ani satysfakcji, ma jakość i ich nie wypala? Przecież jak Twoje usługi kosztują mniej, musisz pracować więcej godzin, by zarobić tyle, ile potrzebujesz. Siłą rzeczy zamiast przepracowanych efektywnie 4 godzin, pracujesz 12 – niezbyt efektywnie…
Licz swoje koszty, ale i uwzględniaj w swojej wycenie także POTRZEBY! Asystentka z niskimi morale nie jest w stanie pracować na takim poziomie, na jakim zależy przedsiębiorcom. A przecież zależy Ci na pozytywnych opiniach i poleceniach, zgadza się? Niemniej nieumiejętne wycenianie i DOCENIANIE siebie za tą pracę, którą wykonujemy jest jednym z ważniejszych powodów dlaczego wirtualna asystentka rezygnuje.
POWÓD 3.
„Miała to być praca idealna dla mam z dziećmi, a mam wrażenie, że wiszę na komputerze z dzieckiem na kolanach…”
Nie każda mama odnajdzie się w tej pracy. Nie będę Cię czarować, wirtualna asysta wymaga ogromu cierpliwości, samodyscypliny i perfekcyjnej organizacji. Mamom maluszków dodatkowo jest trudniej znaleźć Klienta, który zrozumie, że nie zawsze będą one dyspozycyjne (bo katar, bo mamoza, bo wieża z klocków się rozpadła)… To wywołuje frustrację, kiedy nie możemy sobie poradzić z nadmiarem bodźców, a także chaosem.
Łączenie pracy wirtualnej asystentki z macierzyństwem jest wykonalne. Jestem tego przykładem. Natomiast mam wsparcie w mężu, który też jest w domu, a dzieci coraz częściej nie chorują, chodzą do placówek edukacyjnych. Porównując okres styczeń – wrzesień 2021, a wrzesień 2021 – marzec 2022 – mam nieporównywalnie większą przestrzeń na pracę, bez zarywanych wieczorów i nocy. Bo gdy dziecko nie daje nam przestrzeni na pracę i nas potrzebuje – praca nadal jest do wykonania i musimy być gotowe nadrabiać wieczorami. A nie każda z nas ma na to siły po całym dniu na pełnych obrotach.
Jak organizowałam pracę wirtualnej asystentki z niespełna trzylatkiem w domu? O tym w kolejnym artykule. 🙂
Jeśli chcesz zacząć pracować w wirtualnej asyście, albo już zaczęłaś, ale masz te powyższe lub jeszcze inne problemy, przez które masz to ochotę rzucić – sprawdź mój WorkBook: „Moja Skuteczna Marka: Wirtualna Asystentka – jak zacząć?”! Znajdziesz tam pełno wskazówek, dzięki którym usprawnisz swój start w tym zawodzie.